o virtualizacji mowi sie wiecej i wiecej. na konferencji winHec ms polozyl bardzo duzy nacisk na rozwoj technologii virtualizacji maszyn. producenci sprzetu robia juz servery dedykowane pod maszyny virtualne, ktore staja sie coraz popularniejsza technika ze wzgledu na bazpieczenstwo, ale przedewszystkim latwosc backup/recovery i wszelkiego rodzaju migracje oraz - co czesto jest kluczem szybkich wdrozen - testowania. przeniesienie srodowiska produkcyjnego ze 1oo% odwzorowaniem do labu to mozliwosc szczegolowego przetestowania calego rozwiazania przed wdrozeniem - co bylo niemozliwe bez virtualizacji.
tralalala - nie ma co sie rozwodzic, to sa rzeczy, o ktorych kazdy wie, i ktore przebijaja przed niezliczona ilosc newsow. koqrentow podstawowych na rynq jest dwoch - ms i vmware. sa oczywiscie rozwiania linuxowe (Virtual Private Server), ale jak wszystko na tym rynq - w pelnych powijakach, brak planu na przyszlosc - czyli bedzie fajnie albo i nie. dla zainteresowanych tematem polece strone wikipedii jako dobry start.
imho ms jest o dwa kroki za vmware. ze wzgledu na licencje nie mialem do czynienia za wiele z najwiekszym produktem tej firmy - vmware esx server. poza tym badz co badz zajmuje sie glownie produktami ms wiec nie mam czasu na wiele zabawy, chociaz wmware gsx server jest od jakiegos czasu darmowy i na pewno wczesniej czy pozniej pojdzie do testow. poki co pracuje na maszynach microsoftowych. do tej pory korzystalem z VPC i mialem wiele zastrzezen - przedewszystkim do stabilnosci. poniewaz VSrv zostal rowniez udostepniony za free, postanowilem wiec przetestowac czy warto zastapic nim VPC.
pracuje na lapie (Intel M 2Ghz 1Gb RAM) a maszyny, ktore stawiam sloza mi do wszelakich testow podczas pisania skryptow (zanim rozwali sie cala domene, najpierw lepiej zrobic to z virtualna), testowania roznych konfiguracji (exchange/SQL, teraz sprawdzam SPS2oo7) - wszystko to, co normalnie wymaga kilq maszyn, albo przynajmniej szkoda robic to na swoim systemie. podstawowa wada VPC byl brak stabilnosci - po wprowadzeniu lapa w standby czy hibernacje, przewaznie trzeba bylo zrestartowac caly system, nawet jesli maszyny sie przed tym zastopowalo, to po starcie dzialaly skokowo z kilq sekundowymi przestojami! (hmm.. teraz przyszlo mi do glowy, ze nie probowalem przerestartowac samej uslugi virtual machine helper - do przetestowania). kolejna wada vpc bylo cos czego nie lubie, czyli mnozace sie zakladki na pasq startu (wiem, jestem chory, ale to takie moje male zboczenie - kazdy ma jakies po kilq latach pracy q:). podczas pracy na kilq maszynach przelaczenie sie pomiedzy nimi troche trwa.
Virtual Server - jestem zaskoczony wydajnoscia! dziala duzo plynniej niz VPC. maszynki pracuja sobie w tle, podlaczyc sie do nich mozna na kilka sposobow:
- przez panel administracyjny via www. tak swoja droga troche mnie dziwi brak przystawki mmc. panel www dziala dosc topornie i nie za bardzo mi pasi. jesli chodzi o konfiguracje, duzo przyjemniej robi sie to w panelu dla VPC, dostepnego z traya. chociaz konsolka mmc az sie prosi - uniwersalna dla obu narzedzi.
- za pomoca virtual machine remote control client - narzedzia przypominajacego lekko remote desktop clienta.
- za pomoca rdp, co jest najwygodniejsze, ale wymaga kilq warunkow - po pierwsze trzeba miec sieciowke w tej samej podsieci co maszyny wirtualne, no i na samych maszynach musi byc wlaczone rdp, jednakze jest to sposob najprzyjemniejszy.
maszyne hibernowalem nawet z dzialajacymi w tle kilkoma serverami i wszystko hula jak marzenie. tutaj VSrv sprawdza sie nieporownywalnie lepiej.
nie moze obyc sie bez wad. wada jest interface i dostepne narzedzia. przekonfigurowanie maszyny mozliwe jest wylacznie za pomoca panelu administracyjnego, ktory jak juz pisalem jest niezbyt wygodny (oczywiscie potrzeba do tego IE, bo inaczej nie dziala wiekszosc funkcji). prolemem jest rowniez imho podstawowa sprawa - wymiana plikow miedzy systemem hostujacym a virtualkami. w przypadq VPC mozna kopiowac pliki pomiedzy pulpitami. nie wnikam, czemu wylacznie pomiedzy pulpitami, ale i tak jest to dosc wygodne. jest tez opcja podmapowania dysq z systemu hostujacego jako dysk sieciowy. czyli kolejny wygodny sposob.
dla VSrv jest to bardzo utrudnione, co jest mocno wqrzajace. podmapowac dysq sie nie da, kopiowania miedzy pulpitami nie ma, pozostaje wiec tylko mozliwosc mountowania iso, i tool w postaci folder2iso, chociaz biorac pod uwage, ze cale zarzadzanie maszyna wykonuje sie via panel www, nadal pozostaje to upierdliwe i niewygodne.
alternatywa jest oczywiscie konfiguracja sieci na virtualkach na otwarta, sieciowki na hoscie w tej samej podsieci i wtedy jak przez siec... ale nie jest to zbyt bezpieczne, jesli np. testuje sie srodowisko z DHCP albo jakies potencjalnie niebezpieczne zabawki sieciowe.
reasumujac - do zabawy na kompie stacjonarnym na pewno wygodniejszy bedzie VPC. dla zastosowan komercyjnych niewatpliwie wylacznie VSrv. a z powodow wydajnosciowych, na lapie, zaleznie od tego co bardziej wqrza - bardziej upierdliwa wymiana plikow, czy koniecznosc restartu po hibernacji/standby.
sobota, maja 27, 2006
VPC vs VSrv na lapie
Posted by n€x¤R at 14:45
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Porównanie wersji VPC do VmServera jest trochę dziwne - szczególnie gdy porównujesz interfejsy obu tych programów.
Jak już porownujesz interfejsy i funkcjonalność obu tych produktow, to trzeba było porównać VPC do VmWare Workstation (niestety płatna),lub Virtual Server R2 Microsoftu do VmWare Server.
VmWare Workstation Ma już kopiowanie pomiędzy pulpitami i udostępnianymi folderami; Poprawiony jest także interfejs.
Jak kiedykolwiek zainsatlujesz Virtual Server 2005 R2, to zobaczysz że interfejs użytkownika VMServera jest dużo użyteczniejszy.
VmWare Workstation wyróżnia pełne zarządzanie snapshotami - tzn. Możemy zrobić kilka snapshotów, dowolnie je forkować i klonować.
Dziwne jest skomentowanie zdalnej konsolki serwera jako "narzedzia przypominajacego lekko remote desktop clienta". Przecież zdalna konsolka serwera umożliwia wszystko to co konsolka na serwerze - od tworzenia maszyn do ich konfiguracji.
Grak konsolki mmc można tłumaczyć tym że VmServer jest rozwiązaniem wieloplatformowym - można zainstalować nje na Linuxie jak i na Windowsie, i oba te systemy kontrolować z dowolnej konsoli klienckiej.
Jedyną przewagą jaką ma Microsoft nad VmWarem to kontrola dostępu do serwera. Niestety jedynym uprawnieniem jakim możemy ograniczyć logowanie się użytkownika domenowego do serwera jest zabranie mu praw do logowanie sieciowego.
nie wiem czemu to porownanie wydaje ci sie dziwne. po pierwsze to pisze o vsrv 2oo5 r2 i jakichs ulatwien tam nie widze. a porownanie - jak sam tytul wskazuje - jest czystym odbiorem od strony usera typu 'czego uzywac'. korzystalem z vpc i sie lobuz czkal, sprobowalem servera, zdajac sobie sprawe, ze nie do konca do tego jest stworzony, i opisuje jak sie z nim pracuje.
"Przecież zdalna konsolka serwera umożliwia wszystko to co konsolka na serwerze - od tworzenia maszyn do ich konfiguracji." - az sprawdzilem wersje... na pewno R2. nie ma ani mozliwosci tworzenia maszyn ani zadnej konfogiracji. jedyna rzecza jaka sie da zrobic, to przelaczenie miedzy maszynami, i wyslanie ctrl-alt-del. moze masz jakas inna wersje VMRC?
a mowiac, ze: "jedyną przewagą jaką ma Microsoft nad VmWarem to kontrola dostępu do serwera" oznacza, ze nie widziales pelnej wersji.
juz chocby zarzadzania snapshotami jako pelne drzewo zmian i mozliwosc przejscia do dowolnego miejsca w drzewie jest wielka. no i ms dopiero teraz wydaje narzedzie do zarzadzania srdowiskami entrerprize. w jedej firmie widzialem na vmwarze postawiona siec takiej wielkosci, ze nie duzo jest takich nawet rzeczywistych. interface do zarzadzania byl swietny a kontrola snapshotow to potega.
Myślałem że opisujesz Server VmWare'a jako alternatywę do VPC, a nie Virtual Server 2005 R2 Microsoftu.
Tak jak piszesz M$ dopiero zamierza wejść w zastosowania Enterprise, podczas gdy wmvare wypuszcza właśnie 3 wersje Virtual Center.Nie słyszałem jeszcze o wdrożeniach VS2005R2 microsoftu, natomiast wdrożenia VmWare robią duże wrażenie.
Jeśli chodzi o kontrolę dostępu do serwera, to chodziło mi o to że vmware w wersji Server nie posiada żadnych mechanizmów do nadawania użytkownikom uprawnień. Oczywiście w środowisku produkcyjnym nie jest to problem - po prostu serwery ESX stawia się w odrębnym vlanie, ale w środowisku testowym miło y było mieć opcję określania kto i do czego może się podłączyć , i co kontrolować.
Swoją drogą to dziwne że wersje typu Workstation są płatne, a wersje serwerowe darmowe.
ja to certyfikatu z vm nie robie, ale nawet z poziomu totalnej lamy mogę autorytatywnie stwierdzić, że o ile wydajnościowo nie mierzyłem, to vm wygrywa dwiema opcjami:
- snapshot
- wysylanie do ghosta crtl-alt-del
Prześlij komentarz